środa, 20 września 2017

Czy potrzebujemy pasty do zębów z fluorem?

Znalezione obrazy dla zapytania Czy potrzebujemy pasty do zębów z fluorem?

Wobec coraz większej ilości fluoru rozproszonego w naszym środowisku naturalnym, dodatkowe wprowadzanie tego pierwiastka do organizmu, które niegdyś było celowe, w dzisiejszych czasach przynosi zdecydowanie więcej szkód niż pożytku.

Są jednak jeszcze inne zagadnienia oraz istotne szczegóły:
1.Kto i jak może stosować pastę z fluorem?
2.A może w ogóle nie powinno się jej stosować jeszcze z innych względów?
3.Jakie naprawdę właściwości ma fluor?

Omówmy to pokrótce.Dajmy zatem głos stomatologom:

...Fluor z pasty działa tylko miejscowo, w jamie ustnej, co jest całkowicie bezpieczne dla zdrowia. Należy oczywiście pamiętać o dokładnym wypłukaniu ust wodą po każdym myciu zębów. Trzeba by żywić się pastą, by zapracować na fluorozę, czyli chorobę będącą wynikiem nadmiaru fluoru...
- Fluor służy zębom: czyni szkliwo odporniejszym na kwaśne środowisko jamy ustnej, sprawia też, że mikroorganizmy mnożące się w kamieniu nazębnym wydzielają mniej kwasów, a więc jama ustna jest "przyjaźniejsza" dla szkliwa. – Fluor ułatwia też remineralizację zębów zmniejszając zagrożenie próchnicą...
– Dzieciom i kobietom w ciąży, które mają duże niedobory fluoru, przepisuje się nawet tabletki mające je szybko uzupełnić ...

Szkliwo dzieci jest w trakcie dojrzewania. Fluor w ich przypadku może działać na dwa przeciwstawne sposoby: w odpowiedniej ilości spowoduje tworzenie fluoroapatytów bardziej odpornych na proces demineralizacji, a tym samym w przyszłości dzieci będą miały zęby mniej podatne na próchnicę; w nadmiarze fluor zaburza architektonikę szkliwa, przyczyniając się do choroby zwanej fluorozą (skutkuje to m.in. nieestetycznymi plamami na zębach). Dlatego u dzieci w zależności od wieku zaleca się pasty o odpowiedniej zawartości fluoru w ppm. Pasty standardowe dla dorosłych mają przeważnie zawartość ok 1450 ppm fluoru, dla najmłodszych dzieci taka ilość będzie stanowczo za duża, dlatego na rynku są dostępne pasty o odpowiednio mniejszej zawartości (250 ppm, 500ppm, 1000 ppm). Celem dopasowania, której pasty używać, polecam skonsultować się ze stomatologiem w miejscu zamieszkania (dentysta uwzględni m.in. podaż fluoru z wody pitnej, co w niektórych miejscach w naszym kraju ma znaczenie). Nie wolno zapomnieć ze dziecku nakładamy na szczoteczkę pastę w ilości ziarenka groszku (nie więcej), obowiązkowo dziecko powinno wypluć "pianę" po paście, nie połykać (pasty smakowe często kuszą małych pacjentów do połykania). Należy pamiętać, że młodsze dzieci nie są jeszcze w pełni zdolne manualnie, i mogą omijać niektóre zęby, dlatego wskazane jest, aby rodzic aktywnie uczestniczył w codziennej higienie jamy ustnej.

W kraju opracowano również zalecenia dotyczące zawartości fluoru w pastach dla dzieci uzależnione od poziomu ryzyka próchnicy i wieku przy śladowej zawartości fluoru w wodzie wodociągowej . Są one następujące: u dzieci do 2 lat pasta z fluorem w stężeniu 500 ppm przy podejrzeniu możliwości nieprzestrzegania zalecenia dotyczącego ograniczenia ilości pasty, tj. stosowania śladowej ilości, ale skuteczniejsze jest stosowanie w tym wieku pasty zawierającej 1000 ppm fluoru; u dzieci w wieku od 2 do 6 lat - pasta z zawartością fluoru 1000 ppm w ilości ziarna grochu, a powyżej 6 lat pasta ze stężeniem fluoru 1450 ppm w ilości 1-2 cm długości pasma pasty. Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia opublikowanego w 1994 r. już wynikało, iż pasty z zawartością fluoru 500 ppm fluoru i poniżej nie wykazują działania zapobiegawczego wobec próchnicy zębów mlecznych.

Ale już z tych wypowiedzi wynika, że w przypadku dzieci ocieramy się o spore ryzyko. Dzieci na ogół nie potrafią wypłukać ust po myciu, zdarza się też, że połykają pastę, bo smakuje np. gumą do żucia lub owocami. Ustalono, że podczas szczotkowania zębów dzieci połykają około 25% -33% pasty do zębów, w ten sposób do organizmu dziecka trafia około 0,25 mg fluorku dziennie. A uważać trzeba, bo maluchy magazynują (w sposób kumulatywny) w organizmie nawet 50 proc. fluoru, który trafia tam z wodą, jedzeniem itp.
Ilu rodziców wie o wspomnianym zagrożeniu, ilu pilnuje dzieci by nie połykały pasty?

Ale czy to jedyne zagrożenie?Skoro padają tak ostre oskarżenia pod kątem stomatologów, to dlaczego mówią to, co mówią?

Prawdopodobnie dlatego, że - podobnie jak w wielu innych dziedzinach medycyny - są szkoleni w sposób tendencyjny. A w pewnych przypadkach mają w tym interes. Dentyści żyją z chorych zębów. A czasem sprzedają się farmacji za pewne bonusy a jedynym źródłem wiedzy są dla nich biuletyny medyczne.

Pasta z fluorem -nie ma powodu jej stosowania, ponieważ fluor przyjmujemy codziennie: z wodą z kranu, jedzeniem, herbatą. Jest w glebie, unosi się w powietrzu. Tym bardziej, że z przesadnie albo nawet błędnie akcentuje się wpływ fluoru na wapń w zębach.Głównym powodem kruchości zębów jest brak magnezu i zła dieta - ogólnie gospodarka wapniowa w organizmie.

Ale dlaczego ten nadmiar jest szkodliwy?
Gdy w organizmie jest go zbyt wiele, odkłada się w kościach, zwiększając ich łamliwość. Fluor zaburza produkcje kolagenu w organizmie. Kolagen, który wchodzi w skład około jednej trzeciej naszego ciała, jest głównym składnikiem skóry, wiązadeł, ścięgien, mięśni, chrząstki, kości i zębów. Fluor powoduje nieregularny podział i tworzenie chrząstki, na skutek czego dochodzi do nieodwracalnego zapalenia i zesztywnienia stawów. Ponadto fluor uniemożliwia produkcję kolagenu w komórkach odpowiedzialnych za strukturę szkliwa zębów i kości.
Zęby "przekarmione" tym pierwiastkiem pokrywają się żółtawymi, a potem brązowymi plamkami, które szybko atakuje próchnica, zaś plomby nie chcą się w nich trzymać.

W poważniejszych przypadkach,  szkliwo zębów odpada i zęby się psują. Fluoroza jest procesem nieodwracalnym, dlatego jedynym sposobem uratowania chorego zęba jest założenie koronki. Fluoroza to nie problem „kosmetyczny” lecz choroba, gdyż dotknięte nią zęby wskazują też na stan kości danej osoby. W łagodniejszej postaci fluoroza może wystąpić nawet u 80% dzieci w regionach, gdzie fluorkuje się wodę, ale takie nasilenie choroby może mieć miejsce i w innych okolicach, gdzie zbyt wiele fluoru dostaje się do organizmu nie z wody, lecz z innych źródeł (pasty do zębów, żywność, zanieczyszczenia środowiska).

Zdaniem wielu ekspertów fluor bezpośrednio przyczynił się do zwiększenia ilości chorych na niedoczynność tarczycy.Uszkadza też nerki, zmniejsza odporność na infekcje, sprzyja rozwojowi alergii. Poza tym, fluor wiąże magnez, co sprzyja zawałom serca, przyczynia się też do rozwoju depresji, bo pogarsza funkcjonowanie układu nerwowego.

To tym bardziej zastanawiające dlaczego stomatologia tak lansuje fluoryzowanie.Aby to zrozumieć trzeba prześledzić całą historię z tym związaną.

Już w okresie od 1931 do 1939 roku Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego (U.S. Public Health Service) i Amerykański Związek Dentystów (American Dental Association) domagały się usunięcia fluorku z wody w takich miejscowościach, gdzie występuje on jako naturalne lub przemysłowe zanieczyszczenie środowiska. Rzecz dotyczy nie tylko past ale w ogóle rozprzestrzeniania fluoru, zwłaszcza przez fluoryzację wody.

Fluor dodaje się też do wody w kranach, by chronił zęby. Taka jest wersja oficjalna. A jak jest naprawdę?Po pierwsza - fluor w pastach do zębów chroni zęby u ludzi jedynie do 20. roku życia.
Niewielu ludzi wie, że fluor tak naprawdę jest trucizną.

Fluorek jest jedną z najsilniejszych trucizn na świecie i stwierdzono, że może on powodować choroby układu kostnego, raka, zgony niemowląt, uszkodzenie mózgu, przedwczesne starzenie i wiele innych problemów. Fluorki są powszechnymi toksynami protoplazmowymi zmieniającymi przepuszczalność błony komórkowej poprzez powstrzymywanie pewnych enzymów.

W 1950 r. U.S. Dispensatory (książka – komentarz do farmakopei), 24. wydanie, na str. 1456 tak określa fluorki:

“Silne trucizny dla wszystkich żywych tkanek, jako że powodują strącanie wapnia. Wywołują spadek ciśnienia krwi, zaburzenia oddychania oraz ogólny paraliż. Długotrwała konsumpcja dawek mniejszych niż śmiertelne permanentnie hamuje wzrost... używanie środków do czyszczenia zębów oraz leków wewnętrznych zawierających fluorek nie jest uzasadnione.”

W następnych wydaniach U.S. Dispensatory redaktorzy usunęli cały powyższy fragment. Dlaczego?
Bo to typowy proceder rozmywania i zmieniania norm w kierunku sprzyjajacym producentom, którzy wszędzie widzą przede wszystkim zysk. Podobnie szereg uczelni i instytutów uzyskiwało od przemysłu i skorumpowanych polityków granty na badania wg ich zamówień.

A w Polsce i innych krajach byłego bloku komunistycznego wodę się od lat fluoryzuje. Dlaczego? (Wiele krajów demokratycznych nie wprowadziło jednak tego zwyczaju lub z niego zrezygnowało).

Otóż nikt w tych krajach nie przeprowadził szczegółowych badań nad skutkami długotrwałego zażywania fluoru, a oparto sie na opiniach zachodnich, ale nie tych pierwotnych i jeszcze nie zmanipulowanych.Fluor jest toksycznym odpadem przy produkcji aluminium. Coś z nim trzeba było zrobić. ALCOA oraz inne zakłady produkujące fluor sfinansowały badania, z których wynikało, że małe ilości fluoru nie są szkodliwe dla zdrowia. W raporcie całkowicie pominięto szkodliwe skutki oddziaływania tej substancji na organizm i mózg ludzki. Natomiast podkreślono zbawienny wpływ na zęby.

I tak od lat 40. XX wieku w kilku miastach USA rozpoczęto fluoryzację wody. Praktyka ta rozprzestrzeniła się na spory obszar świata. A obecnie fluorek znajdziemy też w napojach orzeźwiających, piwie i artykułach spożywczych.Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze, i być może władzę nad ludźmi. O pieniądzach już się domyślamy jak to działa na podstawie paru wspomnianych powiązań. A władza?

Chodzi o kontrolę umysłów.

Od początku XX wieku wiedziano, że podawanie ludziom niewielkich dawek fluoru sprawia, że są bardziej ulegli i podatni na manipulacje. Fluor jest jednym z głównych składników leków psychotropowych. Po II wojnie światowej rosło zapotrzebowania na środki psychotropowe, od łagodnych uspokajaczy po bardzo silne pacyfikatory. Stosowano w nich fluor.
Badania prowadzone przez Harvard i jednocześnie chiński Uniwersytet Shenyang wskazały, że dzieci narażone na działanie fluorku, np. mieszkające w miejscach gdzie woda jest fluoryzowana, mają zauważalnie niższy poziom IQ i zdolności poznawcze od dzieci mieszkających poza tymi terenami. Wykazano też jak łatwo związki fluoru przenikają przez łożysko do płodu, zaburzając rozwój jego mózgu. W kwietniu 1958 r. Związek Amerykańskich Lekarzy i Chirurgów, zrzeszający ponad 15 tysięcy członków, podjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec fluorkowania: ”Związek potępia wprowadzanie do publicznych wodociągów wszelkich materiałów, których celem jest wywieranie wpływu na fizyczne lub umysłowe funkcjonowanie konsumentów.”

Jony fluoru są toksyczne dla szyszynki u wszystkich. Dlaczego to się robi - czy to jakaś teoria spiskowa? Polityka i interesy są jak najbardziej spiskowe - ale to osobny temat. Zachodził podobny mechanizm jak z promowaniem (wprost lub ukrytym) alkoholu, cukru, mleka, diety opartej o węglowodany, produktów z glutenem, szczepionek, redukcji tłuszczów, obniżaniem poziomu cholesterolu i innymi szkodliwymi praktykami i mitami.

W 1999 r. jeden z najwybitniejszych propagatorów fluorku, kierownik Wydziału Prewencji Dentystycznej Uniwersytetu w Toronto, prezes Kanadyjskiego Towarzystwa Badań Dentystycznych, dr Hardy Limeback w ramach dramatycznego zwrotu przeprosił swój wydział i studentów za dotychczasowe popieranie fluorkowania.

... W późnych latach 90-tych, naukowiec o imieniu Jennifer Luke wykonała pierwsze badanie wpływu fluorku sodu na szyszynkę. Stwierdzono, że szyszynka, znajdująca się w środku z mózgu, jest ewidentnym celem fluorku.Tkanka miękka szyszynki u dorosłego człowieka zawiera więcej fluoru niż jakakolwiek inna tkanka miękka w ciele – jest to poziom fluoru (ok. 300 ppm), który może powodować inhibicję enzymów. Szyszynka zawiera też tkankę twardą (apatyt hydroksylowy), w której zbiera się więcej fluoru (nawet 21 000 ppm) niż w jakiejkolwiek innej tkance twardej w ludzkim ciele (np. kościach czy zębach). Fluorek sodu kalcyfikuje szyszynkę i silnie hamuje jej aktywność, tak, że nie jest już w stanie skutecznie utrzymywać równowagi hormonalnej w ciele. Żebyśmy mieli jasność. Fluorek sodu robi z szyszynką coś na podobieństwo marskości wątroby. To znaczy, że zahamowanie czynności szyszynki wynika z tego, że jej komórki obumierają. Fluorek sodu ZABIJA SZYSZYNKĘ – zamienia ją na przeźroczystą galaretkę.

Zachodzi tu zjawisko dokładnie takie same jak w szkliwie zębów. Ta najtwardsza tkanka naszego ciała zbudowana jest z hydroksyapatytów – to jakby krystaliczne związki wapnia – bardzo twarde. Fluor wchodzi z nimi w reakcje i powstają fluoroapatyty.

Dalsze badania dostarczyły więcej dowodów na to, że fluorek sodu przechodzi do szyszynki. To jedyna rzecz, którą atakuje – najważniejsze centrum neurohormonalnej sekrecji w mózgu.

Fluor znajduje się też w napojach i żywności.Szczególnie należy zwrócić uwagę na te produkty, które konsumujemy codziennie.Należy do nich herbata, a ta zawiera prawie zawsze fluor. Niektórzy piją codziennie na tyle dużo herbaty, że może to stanowić problem zdrowotny, zważywszy że fluor kumuluje sie w organizmie.

Badania polskie i zagraniczne wykazały, że najwyższymi zawartościami fluorków charakteryzują się herbaty tańsze, mało znanych firm, co może związane z wykorzystaniem do ich produkcji starszych liści, w większym stopniu wzbogaconych w fluor. Więcej fluoru zawiera napar z liści niż z torebki jednorazowej. Niepokój może budzić wysoka zawartość fluorków w herbacie zielonej, która zyskuje coraz większą popularność. Zaobserwowano, że zwiększenie czasu parzenia herbaty powoduje wzrost koncentracji jonów fluorkowych, przy czym wzrost ten jest znaczny, około 200 µg/l.

Dodatek soku z cytryny i soku malinowego powoduje obniżenie stężenia jonufluorkowego w wywarze, natomiast dodatek mleka przyczynia się do znacznego zwiększenia koncentracji fluoru, co wynika ze wzrostu pH, a tym samym wskazuje na obecność nie związanego fluoru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz